czwartek, 27 lutego 2014

No nie wiem....

Cześć... Słuchajcie, należą wam się duuuże przeprosiny za mój brak aktywności. Jeśli uzbiera się kilka osób, które czytałyby mojego bloga, to pomimo, iż wątek HaPi w serialu już się szczęśliwie rozwiązał, mogę spróbować kontynuować pisanie, albo zacząć inne od początku. To w sumie by było na tyle. Jak jesteście i chcecie czytać moje "wypociny", to dajcie znać w komentarzach ;D

piątek, 26 lipca 2013

Opo.1 cz.21

Ocknął się dopiero gdy został dość mocno szturchnięty przez Wiki.
 - A to za co było?
 - Mówię do Ciebie i mówię, a Ty  ogóle nie reagujesz.
 - Przepraszam, myślami byłem gdzie indziej. - odpowiedział smutno i usiadł na krześle.
 - Coś się stało? - powiedziała siadając obok niego.
Piotr pokiwał tylko głową.
 - Coś z Haną? - położyła mu dłoń na ramieniu.
 - Tak, zasłabła. Darek powiedział, że ma krwotok wewnętrzny.
 - Gdzie ona teraz jest?!
 - Na stole. Ma operacje.
 - Aaa... Piotr. Wiesz, że wszystko będzie dobrze, ona jest silna.
 - Ona tak.
Wiki spojrzała na niego pytającym wzrokiem .
 - Ale ja nie daję rady. - dopowiedział po chwili milczenia.
Zapadła cisza, nikt nic nie mówił. Piotr pogrążony był w swoich przemyśleniach, a Wiki myślała o tym jak on się czuł w tym momencie i szczerze mu współczuła.
Po 15 minutach podszedł do nich Wójcik.
 - Skończyliśmy, wszystko jest ok.
 - Idę do niej, dzięki Darek.
 - Nie, Piotr! Stój. Nie możesz teraz do niej iść.
 - Mówiłeś, że wszystko jest ok.
 - Bo jest. Ale ona teraz potrzebuje odpoczynku i spokoju. Poza tym, spójrz na siebie jesteś zmęczony i blady.
 - Podejrzewam, że nie spałeś i nie jadłeś od dłuższego czasu - wtrąciła się Consalida.
 - Jedzenie? Spanie? Jakie to ma znaczenie jeśli Hana jest w szpitalu? I to przeze mnie!
 - Duże, zamęczysz się. A wtedy Hana będzie w Twoim stanie psychicznym. I nie, to nie przez Ciebie. Nie możesz się za to obwiniać. Piotr proszę Cię jedź do domu!
Gawryło patrzył w podłogę przez krótki moment i po chwili odparł.
 - Dobrze, pojadę. Ale jutro z samego rana jestem tu z powrotem. A, właśnie. Jeśli ja mam jechać do domu to zróbcie coś dla mnie. Zaglądajcie do Hany co jakiś czas.
 - O to się nie martw, idź już.
Chirurg uśmiechnął się lekko, obrócił i ruszył w stronę wyjścia. Zamówił taksówkę, bo stwierdził, że prowadząc auto w tym stanie mógłby spowodować wypadek. Nie mógł się na niczym skupić.
Wszedł do mieszkania i zdjął buty. W oczy rzucił mu się, już nieco zwiędły, bukiet róż. Ten sam, który chciał podarować Hanie, ale nie zdążył. Wszytko znów wróciło. Poszedł do kuchni i nalał sobie whiskey. Wrócił do salonu i myślał przez około pół godziny. Później zasnął na kanapie.

***

Obudził się o 8 rano. Gdy spojrzał na zegarek wkurzył się na siebie, bo miał być w szpitalu dużo wcześniej, gdyby jego ukochana się obudziła. Odświeżył się trochę i pojechał do kliniki. Poszedł do sali gdzie spała Goldberg. Otworzył cicho drzwi i na krześle obok łóżka zobaczył Jamesa trzymającego Hanę za dłoń...

środa, 24 lipca 2013

Opo.1 cz.20

Cześć! Na samym początku chciałam Was przeprosić, że tak długo nie było nowej części opo. Po prostu przez jakiś czas nie miałam dostępu do internetu :(
Ale już to nadrabiam, macie tu kolejną część! ;) UWAGA: Nie mam weny, więc jeśli opowiadanie nie będzie zbyt ciekawe, to przepraszam. ;/

Do sali wparował Darek.
 - Ktoś krzyczał, coś się stało?
 - Tak, owszem stało się. Hana jest nieprzytomna!
Wójcik podszedł do łóżka Goldberg.
 - Cholera, zabieramy ją na OIOM. Jak to się stało? - zapytał już wychodząc z sali.
 - Nie wiem. Po prostu gadaliśmy i nagle głowa jej opadła na poduszkę, a oczy się zamknęły.
 - O czym rozmawialiście? To było coś co mogło ją zestresować?
 - Nie raczej nie, to była przyjemna rozmowa. Wiesz co jej jest?
 - Nie, ale postaram się jak najszybciej dowiedzieć. - Doszli do sali - A teraz muszę Cię przeprosić, lepiej, żebyś tutaj zaczekał. Jak czegoś się dowiem, na pewno dam Ci znać.
 - Jasne, dzięki.
Piotr usiadł na krześle. Był tak zmęczony i załamy, że zasnął po 5 minutach. Nie mógł jednak zbyt długo odpocząć, bo ze snu wyrwał go krzyk Darka wybiegającego z sali.
 - Operujemy!
Piotr natychmiast wstał i podszedł do niego.
 - Co się dzieje?
 - Krwotok wewnętrzny w skutek uderzenia, musimy szybko operować.
Piotr stanął jak wryty. Nie obchodził go świat wokół niego. Nie wiedział co ma myśleć, miał pustkę w głowie. Ślepo patrzał na oddalające się łóżko, na którym leżała jego ukochana.

Przepraszam, że takie krótkie, ale jestem mega zmęczona. Jutro dam nexta ;)

środa, 10 lipca 2013

Opo.1 cz.19

Nastał nowy dzień. Piotr spał z głową opartą na krawędzi łóżka. W pewnej chwili poczuł, że czyjaś dłoń gładzi go po włosach. Delikatnie i z nadzieją, że to Hana, podniósł głowę. Gdy zobaczył swoją ukochaną z troską patrzącą na niego, oczy zaszły mu łzami. Jedną nawet uronił i szybko otarł, lecz nie uszło to uwadze Goldberg.
 - Czemu płaczesz?
 - Ze szczęścia, no i z własnego debilizmu.
 - Wytłumaczysz?
 - No ze szczęścia, że żyjesz! A z własnego debilizmu to dlatego, że tak zareagowałem, przecież... mogłem inaczej... a teraz nie mogę żyć ze świadomością, że Ty tu leżysz przeze mnie...- ostatnie słowa wyszeptał i zakrył twarz dłońmi. Przez krótką chwilę panowała zupełna cisza. - Ale... powiedz mi jedno. Jak do głowy przyszedł Ci ten idiotyczny pomysł rzucenia mi się pod maskę?!
 - Jak? Zobacz, co byłoby gdybym pozwoliła Ci wtedy odjechać? Gdybym nie zareagowała? Prawdopodobnie siedziałabym teraz w domu i płakała, że nie odbierasz moich telefonów.
 - Nie miałbym jak odebrać...
 - Chyba nie chciałbyś...
 - Nie, nie miałbym jak... nawet jeśli bardzo bym tego chciał.
 - Niby dlaczego?
 - Trupy zazwyczaj nie rozmawiają przez telefon...
 - Co?! - Hana ze zdziwienia aż usiadła na łóżku.
 - Co "co?" ? Dziwisz mi się? Po Twoich słowach świat mi się zawalił. Szedłem i myślałem co mam ze sobą zrobić. Wymyśliłem.
 - Wymyśliłeś, że chcesz ze sobą skończyć, tak?
 - Nie wiem co Ty byś zrobiła, ale postaw się w mojej sytuacji. Jest osoba, którą kochasz, która jest dla Ciebie najważniejsza na świecie, z którą wiążesz nadzieje i plany na całe przyszłe życie... która... która jest dla Ciebie wszystkim co najcenniejsze w życiu. I nagle słyszysz z jej ust, że jednak Cię nie kocha. Co byś zrobiła?
 - Nie wiem... Piotr, jak ja się cieszę, że rzuciłam Ci się pod auto!
 - Masz gorączkę?
 - Co? Nie... Gdybyś Ty... Gdyby Ciebie już nie było... To byłyby dwa trupy...
 - Słucham?!
 - O! Widzisz dlaczego tak zareagowałam! A wracając do Twojego pytania. Jeśli moje życie straciłoby sens, to po co dalej żyć?
 - Kochasz mnie?
 - Jeszcze pytasz! Wariacie, - Hana przytuliła swojego ukochanego - najmocniej na świecie!
 - I nigdy mnie nie zostawisz?
 - Nigdy! No chyba, że coś poważnego przeskrobiesz... - zaśmiała się. Piotr odpowiedział delikatnym uśmiechem i czułym spojrzeniem. Hana zamknęła oczy, głowa opadła jej na poduszkę.
 - Hana, Hana co się dzieje? Hej, odezwij się! - delikatnie poklepał ją po policzkach.- Hana, nie rób mi tego! - wybiegł na korytarz i jak najgłośniej potrafił, krzyknął - Pomocy!! - zaraz po tym wrócił do ukochanej. Jej oczy nadal były zamknięte.

piątek, 5 lipca 2013

Opo.1 cz.18

Hana krzyczała za nim i wołała go. W końcu wybiegła z klatki schodowej i złapała za rękę. On nadal nie reagował, szedł przed siebie i zachowywał się tak, jakby Goldberg była powietrzem. Poszedł do samochodu, a ona nie chciała tego tak zostawić, postanowiła zareagować.

***

Lena została w mieszkaniu Hany. Wstała i obejrzała bukiet róż, które przyniósł jej przyjaciółce Piotr. Były piękne i pachnące, a między nimi tkwiła mała karteczka z napisem : "Bo moje życie bez Ciebie nie miałoby sensu". Pomyślała, że to strasznie urocze i w ostatnim czasie nie dostała niczego takiego od Witka. Z zamyślenia wyrwał ją krzyk i pisk opon. Wzięła Felka na ręce i zbiegła na dół.

***

Gdy wyszła z klatki zobaczyła na środku ulicy samochód, a przed nim Piotra płaczącego nad nieprzytomną Haną. Podbiegła do nich w jak najszybszym tempie.
 - Piotr! Co się tu do cholery stało?!
 - Rzuciła mi się pod samochód - z trudem powstrzymywał łzy.
 - Jak to rzuciła Ci się pod samochód?! Jak to możliwe?!
 - Nie wiem, ja...ja...
 - Dobra nie ważne, później mi powiesz! Wzywałeś karetkę?
 - Nie... - teraz zdał sobie sprawę z własnej głupoty.
 - Bo?! Boże święty co by było, gdyby mnie tu nie było. Nie odpowiadaj, ja dzwonie a Ty reanimuj! - Bez dalszego gadania odeszła na bok, by wezwać ambulans. Po chwili wróciła do Piotra. - I co z nią?
 - Żyje, ale jest nieprzytomna - łzy znowu zbierały mu się w oczach.
 Przez chwilę nie rozmawiali, tylko pilnowali stanu Hany. Po 10 minutach przyjechała karetka. Zabrali Goldberg do szpitala, ale ani Lena, ani Piotr nie mogli jechać z nimi.
 - Chodź, jedziemy moim autem - powiedziała do załamanego Gawryło.
 - Mhm, a możesz Ty prowadzić?
 - Chyba nie sądzisz, że dałabym Tobie prowadzić w takim stanie.

***

Dojechali do szpitala. Dowiedzieli się gdzie jest Hana i pobiegli pod jej salę. Drzwi otworzyły się i wyszedł z nich Przemek.
 - Jest nieprzytomna, ale wyjdzie z tego. - powiedział i odszedł, bo była to w końcu jego siostra i nie chciał, żeby ktoś widział, że jest załamany.
Lena chwyciła klamkę i już chciała wejść, gdy zobaczyła, że Piotr siada na krześle i chowa twarz w dłoniach. Dosiadła się do niego.
 - No co Ty, Piotr nie płacz. To silna kobieta, wyjdzie z tego.
 - Wiem, ja...te łzy... nie panuję nad tym.
 - Bo ją kochasz.
 - Szkoda, że bez wzajemności...
 - Co?! Przecież ona Cię kocha na zabój, a to, że leży tuż za ścianą powinno być dla Ciebie wystarczającym dowodem.
 - Jasne... Słyszałem przecież Waszą rozmowę.
 - Chodzi Ci o to "nie kocham go i nigdy nie kochałam"?
 - Dokładnie... - odparł smutno.
 - Ona to mówiła o Jamesie, Ty idioto!
 - Co?! - powiedział tak, jakby ktoś go właśnie wyrwał ze snu.
 - No tak! A Ty myślałeś, że to o Tobie?
 - A ja ją ignorowałem... przecież mogłem temu zapobiec. Matko Boska, co ja zrobiłem! - poczuł, że jego oczy znów stają się wilgotne i znowu ukrył twarz w dłoniach.
 - Nie histeryzuj, tylko idź tam do niej. Słyszysz? Chodź! - złapała go za nadgarstek i zaciągnęła do sali, gdzie leżała jego ukochana, a jej najlepsza przyjaciółka.

***

Weszli na salę. Piotr widząc Hanę nieprzytomną, leżącą na szpitalnym łóżku, odwrócił głowę i zamknął oczy. Widział to znowu. Moment w którym Hana rzuca się pod jego auto. Otworzył oczy, podszedł do łóżka i klęknął przed nim. Patrzył na nią, tak jak to czasami robił w sypialni, rano, gdy jeszcze spała. Była taka piękna, a teraz? Nieprzytomna. Piotr czuł, że jego życie legło w gruzach. Całe zdarzenie obserwowała z boku Lena z Felkiem na rękach. Wzruszyła się. Z kilometra było widać, że ten facet żyje tylko dla niej.
 - Piotr? - podeszła do kolegi - Sądzę, że wygodniej Ci będzie na krześle.
 - A, no tak, dzięki.
 - Słuchaj... dasz radę zostać sam? Bo mały robi się śpiący i muszę z nim jechać do domu.
 - Jasne, jedź. Nie ma sprawy.
 - Piotr, nie obwiniaj się za to co się stało,ok? Trzymaj się, cześć!
 - Pa.
Lena wyszła, Hana i Piotr zostali w pomieszczeniu sami. Gawryło delikatnie wziął dłoń ukochanej i przytulił do swojego czoła. Łokcie oparł na kolanach. Zasnął.

wtorek, 2 lipca 2013

Opo.1 cz.17

Tymczasem Hana zaraz po wyjściu ukochanego zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
 - Halo?
 - Lena? Jesteś w szpitalu?
 - Nie, dzisiaj mam na popołudnie.
 - A mogłabyś do mnie przyjechać?
 - Jasne, słyszę, że masz mi do powiedzenia coś miłego, bo brzmisz jakbyś wygrała milion w totka.
 - No prawie trafiłaś. Ale przyjedziesz?
 - Będę za 15 minut. A mogę z Felkiem?
 - Bez niego nie możesz - zaśmiała się - to do zobaczenia.
 - Pa.

***

Lena tak jak obiecała była u Hany po kwadransie. Oczywiście razem z synkiem, którego Hana bardzo lubiła.
 - Cześć! - powiedziała z entuzjazmem - Rozbierajcie się i zapraszam do salonu. Napijesz się czegoś?
 - Chętnie, kawy.
 - Ok, a mały?
 - On ma swój soczek, starczy mu.
 - No to zaraz wracam. - Hana poszła do kuchni, żeby zaparzyć kawę i zabrać ciasteczka dla Felka. Była z powrotem po 10 minutach. - No, już jestem.
 - Siadaj już i mów co chciałaś, bo umieram z ciekawości.
Hana nie odpowiedziała, tylko uniosła w górę dłoń i oczom Leny ukazała się złota obrączka.
 - O matko! Jak ja się cieszę - Kiedy Ci się oświadczył?
 - Dziś rano.
 - Aaaaa, nawet nie wiesz jak się teraz cieszę, w końcu! - przytuliła mocno Hanę - rozumiem, że przyjęłaś oświadczyny?
 - No jakżeby inaczej?
 - Szczęścia Wam życzę. A jak z Jamesem? Przecież w papierach nadal jesteście małżeństwem.
 - James? Przecież on zginął. Dla mnie już nie istnieje. - w tym momencie do mieszkania po cichu wszedł Piotr, chciał zrobić ukochanej niespodziankę i kupił bukiet róż - Nie kocham go i nigdy nie kochałam. - Te ostatnie słowa usłyszał Gawryło. Nie ściągając butów wszedł do salonu, gdzie siedziały przyjaciółki.
 - Mogłaś mi to powiedzieć rano w twarz, nie przyjmować oświadczyn i nie robić ze mnie durnia! - odwrócił się na pięcie, położył kwiaty na komodzie w przedpokoju i wyszedł.
 - Piotr! - krzyknęła Hana, ale ten nie zareagował. Obu kobietom zbladły twarze. Hana wstała i wybiegła za Piotrem na klatkę schodową. Piotr! - powtórzyła, lecz nadal nie reagował. Szedł przed siebie.

niedziela, 30 czerwca 2013

Opo.1 cz.16

Stanął przed wejściem do szpitala, do dyżuru zostało mu jeszcze pięć minut, więc musiał się pośpieszyć. Był cały "w skowronkach". Każdy, kto dzisiaj spotkał Piotra, nie poznawał go. Jeszcze nikt w szpitalu nie widział go tak szczęśliwego.
Niestety dobremu humorowi towarzyszył brak skupienia i pacjenci skarżyli się na Gawryłę, a przed jego gabinetem czekał tłum pacjentów. Wiki przechodziła obok i gdy zobaczyła tych wszystkich ludzi, weszła do Piotra, który właśnie pożegnał kolejnego pacjenta.
 - Cześć panie kolego.
 - Cześć, cześć.
 - Mogę się zapytać co Ty do cholery odwalasz?
 - To znaczy?
 - Przed Twoim gabinetem stoi tłum pacjentów i nie są zbytnio zadowoleni. Co się dzieje? Nie dajesz rady?
 - Dzięki, że się troszczysz, ale wszystko gra, a nawet lepiej być nie może.
 - Więc dlaczego tak zamulasz?
 - Nie zamulam, jestem szczęśliwy.
Wiktoria spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
 - Oświadczyłem się jej.
 - Hanie?!
 - No raczej nie Magdzie...
 - To super, stary. Życzę Wam szczęścia - powiedziała z entuzjazmem i  podeszła, żeby przytulić Piotra , a potem znowu się odsunęła. - Kiedy?
 - Dzisiaj rano. - westchnął, wsparł głowę prawą ręką i zapatrzył się w podłogę. Myślał o niej, o tym co robi, jak się czuje...
 - Ziemia do Piotra!
 - Co? - nagle się ocknął.
 - Pacjenci czekają. Ach tak, możesz poprosić kolejnego?
 - Jasne. - Consalida podeszła do drzwi i otworzyła je. - Następny proszz.... - nie dokończyła, bo do gabinetu zamiast pacjenta, wparował Tretter. - Dzień dobry panie dyrektorze. Piotr podniósł głowę z nad papierów.
 - Witam Panią... - już miał się zwrócić do Piotra, ale o czymś sobie przypomniał - Pani Wiktorio, pacjent z siódemki prosił, by Pani do niego wpadła.
 - Ok, to ja nie przeszkadzam. Do widzenia!
Wiktoria nie otrzymała odpowiedzi, Tretter od razu po zamknięci drzwi zwrócił się do Piotra.
 - Piotr, cholera, co Ty robisz?! Pacjenci przychodzą do mnie i się skarżą, jak widzę słusznie. Przed Twoim gabinetem stoi tłum fanów z różnymi dolegliwościami i chcą być zbadani.
 - Przepraszam. Nie musieli od razu iść do Ciebie, histeryzują...
 - Piotr co się dzieje?
 - Czemu wszyscy myślą, że coś jest nie tak?
 - A nie jest?
 - Właśnie wprost przeciwnie!
Stefan, tak jak Wiki spojrzał na niego pytająco.
 - Zmówiliście się czy jak? Wszyscy tacy ciekawscy... - Tretter nie odpowiedział, więc po chwili milczenia Gawryło kontynuował - Oświadczyłem się jej.
 - No gratulacje, trzeba było tak od razu, teraz wiem co Ci dolega. Tak z głową w chmurach nie możesz przyjmować pacjentów, idź do niej. Dzisiaj masz wolne.
 - Żartujesz?!
 - Jestem jak najbardziej poważny, ale masz u mnie dług.
 - No jasne. A co z tym tłumem?
 - Wiki ich weźmie.
 - Oj, zemści się na mnie.
 - Twój problem, ale wiesz jakby Cię pobiła, to przecież jesteś w szpitalu - zaśmiał się - przebieraj się i leć!
 - Dzięki, jesteś wielki.
Piotr przeprosił pacjentów udając ból głowy, wysłał ich do Wiki i pojechał do ukochanej.

***

Tymczasem Hana...