poniedziałek, 3 czerwca 2013

Opo. 1 cz.5

 - Znowu mam zostać na noc?
 - A mógłbyś? - zapytała ucieszona
 - Mógłbym, skoro boisz się sama spać - zaśmiał się
 - Ta..... bardzo się boję - zamyśliła się
 - To co? Biorę koc i idę do salnonu, dobranoc!
 - Do jutra!
I znowu to samo. Piotr poszedł położyć się na kanapie w salonie, a Hana do sypialni. Była tylko jedna rzecz, która różniła tą noc od poprzedniej. Tym razem obydwoje nie mogli zasnąć. Cały czas myśleli o tej drugiej o osobie za ścianą, która była tak blisko i jednocześnie tak daleko. Była 3.00 w nocy. Nie wytrzymali, ani jedno, ani drugie. Wstali o tej samej godzinie. Hana wyszła po cichu z sypialni. Było bardzo ciemno. Przeszła parę kroków i wpadła na coś. A może raczej na kogoś, minanowicie na Gawryłę.
 - A Ty gdzie się wybierasz?
 - A Ty?
 - Pierwsza zadałam pytanie.
 - No ja...
 - Chyba mi nie uciekasz tak wcześnie?
 - Nie.
 - No więc?
 - Ja... chciałem zobaczyć czy śpisz.
 - No jak widzisz, nie śpię.
 - To teraz Ty.
 - Co ja?
 - Mów po co szłaś?
 - Jaa.... - nie wiedziała co powiedzieć, musiała coś szybko wymyślić, przecież nie powie mu prawdy. - Ja... szłam do kuchni po szklankę wody.
 - Mhm... - zapadła krępująca cisza. Pierwsza odezwała się Hana.
 - A po co chciałeś wiedzieć czy śpię?
 - Chciałem pogadać...
 - O czym? W środku nocy?
 - Tak.... Hana, ja nie będę owijał w bawełnę. Powiem Ci prawdę. Szedłem do Ciebie, żeby Cię zobaczyć. Ja... ja śpię już tu drugą noc z rzędu, tu na kanapie. - wzkazał palcem - Jeśli w ogóle można to nazwać snem. Leżałem, cały czas leżałem i myślałem. O Tobie, o nas, Hana... Ja Cię kocham. - Złapał Hanę za ręce i namiętnie pocałował.
Hana płakała. Było ciemno i Piotr tego nie widział. W pierwszym momencie Hana oddała się Piotrowi i zapomiała o wszytkim. Po chwili zorientowała się co robi i zaczęła się wyrywać i opierać.
 - Piotr, proszę Cię! Ja nie mogę tego robić! - Gawryło całował ją dalej - Nie, nie mogę odbierać Cię Tosi, obiecałam. Piotr. Nie!!! - krzyknęła mu prosto w twarz.
Lekarz puścił jej dłonie i popatrzył się na nią chłodno.
 - Hana, ja Ciebie chyba nigdy nie zrozumiem! Nigdy! - zaakcentował ostatnie słowo. Chwycił kurtkę i wyszedł trzaskając głośno drzwiami.
Goldberg rozpłakała się jeszcze bardziej.
 - Piotr! - krzyknęła tak, że stojący jeszcze pod drzwiami chirurg to usłyszał.
Lekarka usiadła na kanapie w salonie i ukryła twarz w dłoniach. Płakała. Żałowała tego co zrobiła.

8 komentarzy: