piątek, 21 czerwca 2013

Opo.1 cz.12

Hana weszła do swojego gabinetu, a zaraz za nią wpadł Piotr.
 - Czemu uciekłaś?
 - A uciekłam?
 - A nie?
 - Nie.
 - A tak w ogóle to czemu przyjechałaś ze mną do szpitala? Przecież nie możesz pracować ze złamaną ręką.
 - Nie mam zamiaru pracować. Przyszłam po wyniki tej nowej pacjentki, a przy okazji pójdę do Trettera poprosić, żeby mi przedłużył urlop o 3 dni.
 - No chyba, że tak. Jak byś miała zamiar pracować, to sam bym poszedł do Stefana i Cię zwolnił.
 - Chyba trudno byłby mi pracować jedną ręką?
 - Wiem, na pewno. Ale po Tobie wszystkiego się można spodziewać. - spojrzał  na zegarek. - O Boże, za 3 minuty zaczynam dyżur. Zamówisz sobie taksówkę?
 - Tak, już jestem duża panie doktorze.
 - Dobrze, dobrze. Nie przemęczaj się za bardzo i uważaj na siebie. Jak będę miał przerwę to do Ciebie zadzwonię, ok? A teraz już muszę lecieć, pa - pocałował Hanę w policzek, uśmiechnął się do niej i wyszedł.
Ona odwzajemniła uśmiech.
 - Pa.

*
*
*

Hana była w swoim gabinecie przez  15 minut. Potem zamówiła taksówkę i pojechała do domu. Nudziła się trochę, ponieważ ze złamaną ręką trudno jest cokolwiek zrobić. O dwunastej, tak jak obiecał, zadzwonił Piotr.
 - Halo? Cześć Piotr. Co tam?
 - I just call to say I love you. I just call to say how much I care... - zaczął śpiewać piosenkę Wonder'a.
 - Ja też Cię kocham, ale mam dla Ciebie jedną smutną wiadomość.
 - Coś się dzieje?! - zapytał wystraszony, bo bał się o Hanę. Była jego całym światem.
 - Nie, nic. Nie musisz od razu tak reagować. Gdyby coś się działo to bym powiedziała na samym początku rozmowy.
 - Dobrze, ale mnie tak nie strasz.
 - Ok, przepraszam.
 - A ta smutna widomość to?
 - To to, że piosenkarzem to Ty nie będziesz.
 - No widzisz. A tak bardzo chciałem. Zniszczyłaś moje marzenia.
 - O jej. Biedny chłopczyk. Ale popatrz na to z drugiej strony. Gdybyś był piosenkarzem, to byśmy się nie poznali.
 - Do dzisiaj dziękuję Bogu, że zostałem chrurgiem.
wiesz co, chyba muszę kończyć, bo przywieźli jakiegoś faceta z wypadku i pewnie zaraz czeka mnie operacja.
 - Jasne, dzięki, że zadzwoniłeś. Nudzi mi się jak nigdy. Ale jakoś wytrzymam, a Ty leć do tego pacjenta. Pa.
 - Kocham Cię, papa.
 - Ja Ciebie też, no idź  już Ty romantyku, pa. - zaśmiała się.
 - Hmm, no okej. Pa!
Rozłączyli się. Po tej rozmowie obojgu poprawił się humor.

3 komentarze: