czwartek, 27 czerwca 2013

Opo.1 cz.14

Hana, cała zapłakana, usłyszała, że ktoś wchodzi do mieszkania. Usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Na początku myślała, że to Piotr, ale uświadomiła sobie , że on by się tak cicho nie zachowywał i nie skradał. Za dużo ją w życiu spotkało, żeby teraz ryzykować. To mógł być włamywacz. Bez zastanowienia chwyciła pierwszą ciężką rzecz, jaką zobaczyła. W tym wypadku był to duży, mosiężny świecznik. Chwyciła go mocno i ukryła się za rogiem ściany. Gdy ten domniemany włamywacz wychylił się, został porządnie grzmotnięty w czoło i upadł na podłogę. Hana zaraz pożałowała tego, co zrobiła, bo "włamywaczem" okazał się Piotr.
 - O mój Boże Piotr! Przepraszam!
Gawryło na szczęście nie stracił przytomności i dla rozluźnienia sytuacji zażartował:
 - Wiem, przepraszam, jestem trochę późno, ale na takie przywitanie chyba nie zasłużyłem - dotknął ręką swojego czoła i syknął z bólu. Poza tym zobaczył dość dużo krwi na swojej dłoni. - Siłę, to Ty masz  nie złą.
 - Żartujesz. Czyli nie jest tak źle. Mocno Cię boli?
 - Dostałem mosiężnym świecznikiem w łeb.
 - No tak, przepraszam Cię, ale myślałam, że to włamywacz.
 - Ja bym na jego miejscu nie ryzykował i nie zadzierał z Tobą. A tak w ogóle to dlaczego myślałaś, że jestem jakimś złodziejem?
 - Może dlatego, że byłeś tak cicho i się skradałeś!
 - Bo myślałem, że już śpisz i nie chciałem Cię budzić. Chociaż chyba już bym wolał ten wariant.
 - To miłe z Twojej strony, że się tak troszczysz, ale zobacz jaki to ma skutek - Hana jakby nagle oprzytomniała - Czekaj my tu gadu gadu, a Ty krwawisz! Wstawaj. Dasz radę iść do pokoju i siąść na sofie?
 - Sądzę, że  tak.
 - To idź, a ja zaraz wrócę.
Piotr poszedł do salonu, a Hana przyniosła opatrunek i wodę utlenioną.
 - Uuu, będzie szczypać - Piotr zrobił minę, jakby gryzł cytrynę.
 - Patrzcie, patrzcie. Taki duży chłopiec, a jak ma lekko poszczypać to już płacze. Chcesz zadzwonić do mamusi?
 - Wolałbym pociesznie od kogoś innego - wysłał Hanie znaczące spojrzenie.
 - To może później tygrysie, bo jak na razie to nie wiem, czy zauważyłeś, ale krwawisz i to dość mocno. Nie wiem, czy nie pojedziemy do szpitala.
 - Oj bez przesady, Ty to na pewno zrobisz lepiej.
 - Nie podlizuj się.
 - Hana...
 - Hm?
 - Dziękuję.
 - Za co?
 - Za tego tygrysa - uniósł brwi i się uśmiechnął - Aaaaauuuu , ttsssyyyyyy. Musisz tak mocno?- właśnie poczuł wacik z wodą utlenioną na swoim czole.
 - Nie muszę, to zemsta - zaśmiała się
 - O! A mogę wiedzieć za co?
 - Za tak późne wracanie do domu. Gdzie to się było?
 - Jakbym Ci teraz powiedział to cały czar by prysł. Ale obiecuję Ci, że Ci się spodoba.
  - No dobra, chyba Ci muszę zaufać.
  - A nie ufasz? - wstał, złapał Hanę w talii, co tak bardzo kochała i przybliżył swoją twarz do jej twarzy.
 - No nie wiem, nie wiem... - Piotr namiętnie pocałował Hanę - No chyba ufam... - Gawryło zaczął całować ją po szyi - O! A teraz to już jestem pewna! - zaśmiała się.
Mimo początkowych protestów Hany, Piotr zabrał swoją ukochaną do sypialni. I nie ukrywajmy ta rana z opatrunkiem trochę im przeszkadzała.

3 komentarze: