Hana, cała zapłakana, usłyszała, że ktoś wchodzi do mieszkania. Usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Na początku myślała, że to Piotr, ale uświadomiła sobie , że on by się tak cicho nie zachowywał i nie skradał. Za dużo ją w życiu spotkało, żeby teraz ryzykować. To mógł być włamywacz. Bez zastanowienia chwyciła pierwszą ciężką rzecz, jaką zobaczyła. W tym wypadku był to duży, mosiężny świecznik. Chwyciła go mocno i ukryła się za rogiem ściany. Gdy ten domniemany włamywacz wychylił się, został porządnie grzmotnięty w czoło i upadł na podłogę. Hana zaraz pożałowała tego, co zrobiła, bo "włamywaczem" okazał się Piotr.
- O mój Boże Piotr! Przepraszam!
Gawryło na szczęście nie stracił przytomności i dla rozluźnienia sytuacji zażartował:
- Wiem, przepraszam, jestem trochę późno, ale na takie przywitanie chyba nie zasłużyłem - dotknął ręką swojego czoła i syknął z bólu. Poza tym zobaczył dość dużo krwi na swojej dłoni. - Siłę, to Ty masz nie złą.
- Żartujesz. Czyli nie jest tak źle. Mocno Cię boli?
- Dostałem mosiężnym świecznikiem w łeb.
- No tak, przepraszam Cię, ale myślałam, że to włamywacz.
- Ja bym na jego miejscu nie ryzykował i nie zadzierał z Tobą. A tak w ogóle to dlaczego myślałaś, że jestem jakimś złodziejem?
- Może dlatego, że byłeś tak cicho i się skradałeś!
- Bo myślałem, że już śpisz i nie chciałem Cię budzić. Chociaż chyba już bym wolał ten wariant.
- To miłe z Twojej strony, że się tak troszczysz, ale zobacz jaki to ma skutek - Hana jakby nagle oprzytomniała - Czekaj my tu gadu gadu, a Ty krwawisz! Wstawaj. Dasz radę iść do pokoju i siąść na sofie?
- Sądzę, że tak.
- To idź, a ja zaraz wrócę.
Piotr poszedł do salonu, a Hana przyniosła opatrunek i wodę utlenioną.
- Uuu, będzie szczypać - Piotr zrobił minę, jakby gryzł cytrynę.
- Patrzcie, patrzcie. Taki duży chłopiec, a jak ma lekko poszczypać to już płacze. Chcesz zadzwonić do mamusi?
- Wolałbym pociesznie od kogoś innego - wysłał Hanie znaczące spojrzenie.
- To może później tygrysie, bo jak na razie to nie wiem, czy zauważyłeś, ale krwawisz i to dość mocno. Nie wiem, czy nie pojedziemy do szpitala.
- Oj bez przesady, Ty to na pewno zrobisz lepiej.
- Nie podlizuj się.
- Hana...
- Hm?
- Dziękuję.
- Za co?
- Za tego tygrysa - uniósł brwi i się uśmiechnął - Aaaaauuuu , ttsssyyyyyy. Musisz tak mocno?- właśnie poczuł wacik z wodą utlenioną na swoim czole.
- Nie muszę, to zemsta - zaśmiała się
- O! A mogę wiedzieć za co?
- Za tak późne wracanie do domu. Gdzie to się było?
- Jakbym Ci teraz powiedział to cały czar by prysł. Ale obiecuję Ci, że Ci się spodoba.
- No dobra, chyba Ci muszę zaufać.
- A nie ufasz? - wstał, złapał Hanę w talii, co tak bardzo kochała i przybliżył swoją twarz do jej twarzy.
- No nie wiem, nie wiem... - Piotr namiętnie pocałował Hanę - No chyba ufam... - Gawryło zaczął całować ją po szyi - O! A teraz to już jestem pewna! - zaśmiała się.
Mimo początkowych protestów Hany, Piotr zabrał swoją ukochaną do sypialni. I nie ukrywajmy ta rana z opatrunkiem trochę im przeszkadzała.
super !
OdpowiedzUsuńjakie to jest słodkie !!! :*
OdpowiedzUsuńsweet :):):)
OdpowiedzUsuń