środa, 5 czerwca 2013

Opo.1 cz.8

Wyszli z budynku. Piotr zbadał rękę Hany. Była złamana.
 - Jedziemy do szpitala.
 - Złamana?
 - Mhm. - odparł ze współczuciem.
 - Tak myślałam, boli jak cholera.
 - Chodź do auta. Czy dzwonimy po karetkę?
 - Nie no co Ty, wytrzymam. A co z mieszkaniem?
 - To już chyba robota straży pożarnej, nie Twoja. Całego świata nie uratujesz.
Pojechali do szpitala. Na dobry początek spotkali Lenę.
 - Dzisiaj chyba macie wolne, farciarze...
 - Ja dzisiaj jako pacjentka - odpowiedziała Hana.
 - A co się stało, Hana?!
 - Lena, pogadamy później. Na razie muszę ogarnąć swoją rękę.
 - Ok... - powiedziała, ale para już jej nie słyszała, bo już stali przed gabinetem Konicy.
 - Dzień dobry, proszę usiąść - powiedział odrywając wzroku od kart pacjentów. - achh, to Wy, część! - dodał, gdy spojrzał w górę. - Co Was sprowadza?
 - Moja ręka. Cholernie boli.
 - Moim zdaniem to jest złamanie, ale sam zobacz. - dodał Piotr.
Konica oglądał chwilę rękę swojej koleżanki, ale nie potrzebował dużo czasu by stwierdzić złamanie. Ręka Goldberg została umieszczona w gipsie. Pożegnali się, podziękowali Rafałowi i poszli do samochodu.
 - To co, jedziemy do mnie?
 - Tak szczerze to chciałabym zobaczyć jak wygląda sytuacja po pożarze.
 - No dobrz.... - westchnął - to jedziemy.
Zajechali na miejsce. Akcja gaśnicza się już skończyła, uratowali ile mogli. Było już po wszystkim...

5 komentarzy: